Napięcie w Niallu rosło z każdą sekundą. Był coraz
bliżej celu, coraz bliżej Charlie, coraz bliżej końca listów.
Zostały jeszcze, a może raczej tylko trzy. Czuł w
sercu dziwny ucisk, pulsujący na całą klatkę piersiową, który
sprawiał, że ciężko mu się oddychało. Zamknął oczy. Bał się,
że powód przez który przestała pisać był tylko jeden, choć w
głębi duszy wmawiał sobie, że po prostu ruszyła dalej, zamykając
pewien rozdział w życiu.
Westchnął, uporczywie chcąc trzymać się tej myśli.
Wyciągnął dziewiętnasty list z koperty i zaczął go czytać.
Drogi
Niallu,
Chciałam
dziś umrzeć. Naprawdę, Niall, chciałam tego. Mam już dość.
Wszystko o czym marzę to, to by wreszcie przestało boleć. Bym nic
nie czuła. Nie chcę już żyć. Nie mogę tak dłużej, Niall. To
mnie przerasta. Zawsze jakoś się trzymałam, walczyłam za każdym
razem, gdy moje serce ponownie rozbijało się w drobny mak, ale
teraz jest inaczej. Po prostu, nie mam już siły walczyć.
Nie, nie, nie. Kochanie, nie możesz się poddać. Nie
teraz, kiedy jestem tak blisko.
Przez
ostatni czas Fran stała się jeszcze gorsza. Ona i jej koleżanki
nie dają mi żyć. Nie mówię już o wyśmiewaniu, hejtowaniu czy
tych wszystkich innych słownych terminach. One mnie prześladują.
Nie, one mnie dosłownie dręczą, jak mściwe duchy w tych
wszystkich paranormalnych serialach. I będą to robić aż do twojej
śmierci.
Serca chłopaka stanęło na moment. To było straszne.
Nigdy nie był prześladowany w szkole. Owszem zdarzały się
momenty, kiedy ktoś go wyśmiał czy ośmieszył przed całą klasą,
i mimo że zawsze reagował śmiechem to i tak czuł się kiepsko,
ale to jest nic w porównaniu z tym co spotkało Charlie. Na samą
myśl, że na świecie jest tysiące takich osób, przeszły go
dreszcze. Nie rozumiał tych ludzi. Czym oni im zawinili?
Gdy ich psychiczne nękanie nie dawało im takiej
satysfakcji na jaką liczyły poszły o krok dalej. Zaczęło się od
przypadkowego oblania mnie piciem czy zalania mojej torby wodą. W
zeszłym tygodnia nasza nauczycielka z historii zachorowała i
mieliśmy zastępstwo z inną klasą, oglądaliśmy jakiś idiotyczny
film o jakieś wojnie i powstaniu we Francji. Nienawidzę historii,
Niall. Naprawdę. Nie rozumiem po co mam się uczyć na pamięć tych
wszystkich dat i szczegółów jak tam ktoś 1000 lat temu pokonał
sprytem swego wroga. Dobra, historia jest ważna, bo to nas teraz
kształtuje, ale po co wybiegać aż tyle setek lat do tyłu?
Niall nadal czuł smutek ogarniający każdy cal jego
ciała oraz tą dezorientującą obawę, którą starał się
zepchnąć jak najgłębiej, to jednak uśmiechnął się, bo
doskonale ją rozumiał. Nie cierpiał historii. Ledwo zdawał ten
przedmiot w szkole, mimo że zawsze ściągał na sprawdzianach.
Ale
wracając do zastępstwa. Na moje ogromne szczęście to była klasa
Fran. I jakimś cudem usiadły za mną i Niall, odcięły mi włosy.
Co?!!! Wymsknęło się blondynowi. Kobieta
siedząca obok spojrzała się na niego badawczym wzrokiem. Jednak
ten tylko przeprosił i wrócił do listu.
Po prostu miałam warkocz i pod koniec lekcji
usłyszałam chichot ludzi. Zorientowałam się dopiero, kiedy
wkładałam książki do szafki na przerwie. Naprawdę miałam łzy w
oczach, Niall. Ale nie rozpłakałam się. Fran stała za rogiem, a
ja nie mogłam jej pokazać jak słaba naprawdę jestem. Bo byłam,
jestem i taka zawsze pozostanę.
Nie jesteś słaba, szepnął Niall. Jesteś
najsilniejszą osobą jaką kiedykolwiek znałem.
Moje włosy, które miałam już poniżej łopatek i
które zapuszczałam, teraz były zaledwie do ramion. Po powrocie ze
szkoły, Jade pytała się co się stało, bo wiedziała, że
marzyłam o długich włosach. Powiedziałam, że gdzieś w radiu
usłyszałam, że teraz modne są krótkie włosy. Zrobiła dziwną
minę jakby wiedziała, że kłamię, ale szybko uciekłam do pokoju,
gdzie przepłakałam całą noc. To było okropne, Niall. Co ja im
takiego zrobiłam?
Niall poczuł jak łamie się mu serce. Naprawdę
współczuł dziewczynie. Nie mógł sobie wyobrazić jak musiała
się czuć, a to sprawiało, że sam czuł się jeszcze gorzej.
Ale jakoś dawałam sobie radę, aż do dziś. Ja już
dłużej nie mogę, Niall.. Ze wszystkich rzeczy na świecie
panicznie boję się wody. Nie są to pająki, jak w przypadku prawie
każdej dziewczyny, ale zwykła woda. Jest to uraz z dzieciństwa.
Miałam zaledwie 3 lata, kiedy wpadłam do jeziora, które znajdowało
się z tyłu domu mojej babci. Prawie się utopiłam, ale uratował
mnie tata. A fakt, że jest to moje najwcześniejsze wspomnienie,
które pamiętam, sprawia, że nawet w wannie nie mogę mieć pełno
wody, bo gdy tylko ona dosięga mi do klatki piersiowej czuję jak
ogarnia mnie panika. Czasami myślę, że mogłam wtedy utonąć.
Zaoszczędziłabym sobie tyle bólu i moi rodzice ciągle by żyli.
Ale
wracając do tego co dziś się stało, miało to miejsce na długiej
przerwie. Skończyłam jeść drugie śniadanie w łazience, tak,
teraz to tam jadłam. Kiedy Alice wyjechała nie mogłam tak po
prostu dalej jeść na stołówce, chciałam wrócić do biblioteki,
ale już pierwszego dnia mnie tam znalazły. Ktoś wszedł do toalety
w momencie, gdy chciałam z niej wyjść. Była to Fran i jej
przyjaciółki. Od razu doskoczyły do mnie sprawiając, że musiałam
się wycofać do kabiny. Zaczęły jak zawsze. Naśmiewanie,
wyzwiska, że jestem ofermą, sierotą, że lepiej będzie jak się
zabiję; potem zaczęły mnie szturchać i popychać na ściany
kabiny a ja odbijałam się niczym piłeczka pingpongowa. Dobrze to
znosiłam, Niall. Przez ostatni czas, przez te wszystkie razy, kiedy
ktoś mnie ranił, nauczyłam się pobierać obojętna maskę, wiesz
przysłowiową dobrą minę do złej gry. Bo człowiek, który
ukazuje swoją słabość wcale nie jest odważny, że się tego nie
wstydzi, jest wręcz przeciwnie. A ja nie chciałam być tchórzem i
wyjść na słabą, choć taka byłam.
Nigdy nie byłaś, pomyślał i przyrzekł sobie,
że będzie przypominał jej o tym za każdym razem, kiedy ją
zobaczy.
I kiedy jedna z nich stwierdziła, że to nic nie
daje, Fran kazała mnie złapać. Nachyliły mnie nad muszlą i wtedy
Fran spuściła wodę a one wepchnęły mi tam głowę. Krzyczałam
Niall, dosłownie wyłam i błagam, by tego nie robiły, ale to je
dodatkowo nakręcało i ich śmiechy stawały się jeszcze
głośniejsze. Wszystkie wspomnienia z mojego dzieciństwa powróciły.
Krzyczałam pod wodą, zachłystując się nią. Mimo że wszystko
trwało tylko z kilka sekund, zdawało mi się, że trwało to całe
wieki. Chciałam w tamtym momencie umrzeć, Niall. Mimo
wszechogarniającej i paraliżującej mnie paniki zaczęłam jeszcze
bardziej łykać wodę. Chciałam, by to wszystko się już
skończyło. Bym przestała cierpieć, bym po prostu przestała
cokolwiek czuć. I wtedy ktoś otworzył drzwi obok i uciekając
trzasnął nimi. Fran i jej świta puściły mnie i po prostu
uciekły, zostawiając mnie tam, na wpół przypomną. Po chwili
jednak ktoś wszedł, a ja nie chcąc się pokazać w takim stanie po
prostu wstałam. Obok mnie stanęła dziewczyna z pierwszej klasy.
Kojarzyłam ją, też była obiektem ich kpin. Spojrzała na mnie z
żalem. W jej oczach można było dostrzec strach, bo ją kiedyś
może spotkać to samo. "Wszystko w porządku? Zapytała.
A ja wtedy pękam, nie miałam siły udawać. To było ponad
wszystko. Po policzkach zaczęły spływać mi łzy. Poddałam się w
tamtym momencie, Niall. Otarłam łzy i uciekłam na boisko, za
trybuny. W samej bluzce. Przemoczona do połowy. Na dwór, gdzie lało
jak srebra i wiał silny wiatr. Siedziałam tam skulona i płakałam,
nie, ja wyłam. Wkładałam sobie dłoń do buzi, by nie było
słyszeć moich krzyków. Nie przeszkadzał mi nawet siarczysty
wiatr, który uderzał w moje zziębnięte ciało niczym bat; ani
lodowaty deszcz, ani kałuża w której siedziałam. Było mi nawet
przyjemnie. W sensie, że wreszcie czułam coś innego niż
rozrywający moje i tak rozmiażdżone serce ból.
I siedziałabym tam jeszcze dłużej, ale strażnik
mnie zauważył i musiałam się zwijać. Wróciłam do domu dziecka,
nie mając gdzie się podziać. Jade przeraził mój widok, ale
Niall, miałam to gdzieś, naprawdę miałam to gdzieś. W tamtej
chwili marzyłam tylko, aby móc się komuś wyżalić. Wyrzucić z
siebie wszystko. Wykrzyczeć, że już mi wszystko jedno, że nie
zależy mi na zupełnie niczym. Że skoro życie miało mnie głęboko
w dupie, to ja teraz też. Wszystko i wszystkich. Chcę, by się to
skończyło. Czy to aż tak wiele? Proszę tylko o jedną małą
rzecz. Chcę po prostu umrzeć. Bo jestem sama. Nie mam nawet
nikogo, kto by mnie już wysłuchał, dlatego jak ostatnia idiotka
piszę do Ciebie te listy, wiedząc, że i tak nigdy ich nie
przeczytasz. Boże, jaka ja jestem żałosna.
Dużo miłości,
Charlie ♥
"To nie prawda. Masz mnie. Słucham i czytam i
już prawie jestem. Nie poddawaj się, słońce." Powiedział
na głos ze łzami w oczach nie zważając na to, że nie był sam w
przedziale. "Proszę", dodał po chwili łamiącym
głosem.
Pociąg zatrzymał się na jakieś stacji. Z tego co
mówił mu Liam została jeszcze jedna i będzie na miejscu.
Nie czekając na nic, włożył list do koperty, otarł
łzy w duchu wmawiając sobie, że wszystko będzie dobrze. Musiało,
przecież tak dużo przeszedł i kompletnie załamałby się, gdyby
jego najgorsze obawy się potwierdziły. Chłopak wziął do rąk
przedostatni list a jego serce waliło jak przed pierwszym koncertem
z chłopakami.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
NIESPODZIANKA!!!!!
Wielki powrót!!! Ale nie Georgi! Otóż postanowiłam
sama wziąć sprawy w swoje ręce, bo jakoś nie mogłam się tak po
prostu pożegnać z tą historią!! Oczywiście pisałam do Georgi o
tym co planuje i nawet mi życzyła powodzenia :D Więc.. oficjalnie
TWENTY ONE LETTERS TO NIALL DOCZEKA SIĘ NALEŻYTEGO ZAKOŃCZENIA :D
Łoł... na prawde nie wiesz jak bardzo się cieszę!!!! Dzięki wielkie za to, że to sama piszesz...
OdpowiedzUsuńBardzo mi się spodobał ten rozdział. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że kończysz tą historie :D
OdpowiedzUsuń