wtorek, 24 grudnia 2013

Eleven Letters To Niall

Niall był przekonany, że cierpi na jakiś rodzaj schorzenia, które sprawiło, że nie był zdolny do nawiązywania kontaktów z innymi ludźmi. Albo to, albo jego przeznaczeniem było zostać pustelnikiem i mieszkać samemu w chatce z gliny i słomy, dopóki nie odnajdą go pewnego dnia, z gitarą w jego ręce i otoczonego kartami menu dań na wynos. Naprawdę.


Gdzieś na M6, autobus zaczął wydawać zabawne odgłosy i ich kierowca i reszta ich świty musieli zjechać na stację serwisową, kiedy tam byli natychmiast powiedziano, że zostaną tutaj na kilka godzin, podczas gdy ktoś będzie naprawiał autobus (coś do zrobienia ze zaworem albo czymś tam, Niall naprawdę nie zwracał uwagi, kiedy Liam wyjaśniał). Reszta chłopaków oczywiście skorzystało ze słonecznej pogody i przerwy w podróży, podczas gdy Niall, szczerze mówiąc, wolałby raczej zostać w środku i może przeczytać jeszcze jeden z listów Charlie.


Więc to doprowadziło go do siedzenia na swoim łóżku i przeszukiwania swojej walizki w poszukiwaniu małej paczki listów, zastanawiając się co spowodowało, że był taki nietowarzyski wobec jego najlepszych kumpli, w trakcie podsłuchał rozmowę Harry'ego i Liama dobiegającą przez otwarte okno.


„Dlaczego nie zagrasz z nami w piłkę?”


„Znudziło mi się granie w piłkę.”


„To idź pograć w rzutki z Niallem”


„Niall oszukuje”


Liam prychnął. „Masz na myśli, że on zawsze wygrywa.”


„Pieprzony Irlandczyk.” Harry mruknął pod swoim nosem.

Niall zamierzał to skomentować, ale zamiast tego uśmiechnął się do siebie, przesuwając kciukiem po zagięciu koperty. Zaszeleściło cicho. Z uczuciem zadowolenia w jego klatce, wyciągnął go i zaczął czytać, słonce świeciło jasno przez okno, grzejąc jego skórę.





Drogi Niallu,


Pomyślałam, że odkąd powiedziałam Ci nieco o Elizie w ostatnim liście, może mogłabym Ci powiedzieć coś więcej.


Adoptowaliśmy ją, kiedy miałam pięć lat, dziewięciomiesięczna dziewczyna o kukurydzianym kolorze włosów i promiennym, szczerym uśmiechem. Wprowadziła tyle zmian do naszego życia. Zawsze chciałam mieć siostrę, ale nie mogłam jej mieć. Moi rodzicie nie mogli mieć dzieci. Moja maja powiedziała, że ona nigdy nie będzie miała, szanse były mało prawdopodobne. To był jakiś cud, że się urodziłam..


Tak właśnie nazywała mnie mama. Cudem.


Ale to nie miało znaczenia, bo była Eliza. Szczęśliwa i wesoła jak promień słońca, jeśli mogę to powiedzieć bez brzmienia zbyt banalnie to, i moja siostra. Pewnie, krzyczała dużo i to znaczyło, że nie mogłam już zostawiać farbek plakatowych tu i tam w domu (nie po nieszczęśliwym wypadku z jedwabnymi zasłonami, ale ona mnie zmieniła. To było tak, jakbym nagle była odpowiedzialna.


Nigdy nie miałem młodszego rodzeństwa, pomyślał Niall. Był tylko on i jego starszy brat, Greg.


Za oknem, widocznie ktoś strzelił gola, całkiem możliwe, że Louis, który zaczął głośno krzyczeć, przechadzając się na drugą stronę. Wybuchła sprzeczka i potem był okrzyk „bitwa na łaskotki!” i piszczenie. Piszczenie. Dorośnijcie ludzie. Może miał młodsze rodzeństwo, mimo wszystko.


Czterech z nich.


Nagle byłam starszą siostrą i powinnam być tam dla niej, trzymać jej dłoń, łaskotać po brzuchu, miałam przygotować się do spędzenia życia na nauczeniu jej czegoś i pożyczania jej moich ubrań, odbieraniu jej ze szkoły, uczeniu jej układów tanecznych i chciałam to. Naprawdę chciałam. Zawsze chciałam być jej starszą siostrą ,wiesz?


Ale nie mogłam. Nie mogłam się nią opiekować w sposób jaki chciałam, i to mnie zabijało. Sześc lat później, a miałam trzynaście lat, przyglądałam się jak moja własna siostra gaśnie, pomimo już tak dużej straty.


Po wypadku, Eliza po prostu się poddała. Zrezygnowała z życia, zrezygnowała ze mnie, zrezygnowała z wszystkiego. Jedyne co robiła to płakała. Tak bardzo próbowałam ją uratować, może jednak wiedziałam przez cały czas, że to było niemożliwe. Jak mogłam ją uratować, kiedy byłam już odpowiedzialna za śmierć moich rodziców? Miałam nadzieje, że może ktoś pozwoli Elizie żyć, nie ze względu na mnie, ale ze względu na nią. Była zbyt młoda, za bardzo radosna, i nie zrobiła nic złego. Może Bóg zatroszczyłby się i po prostu nam pomógł, proszę, pomóż mi, uratuj ją, nie mogę jej także stracić, p r o s z ę. Siedziałam u jej boku każdego dnia, kiedy Jade chciała mnie zabrać, trzymając mocno jej dłoń, kiedy uchodziło z niej życie. Zbyt przerażona by pożegnać się z dziewczynę, której wiem, że nie mogę zatrzymać.


Serce Nialla zamarło na chwilę, ręce zacisnęły się na białym papierze.


Miała lalkę, którą zabierała ze sobą ilekroć szła do szpitala. Mała rzecz, zrobiona z filcu i wełny z niebieskimi koralikami jako oczy. Nasza ciocia dała jej to kiedy przyleciała z Australii, kiedy Eliza miała cztery lata. Ja miałam z czerwonymi włosami i zielonymi oczami, które się błyszczały. Nazwałam ją Emerald. Eliza Sapphire. Nadal ją ściskała, kiedy umarła.


Chciał... Nie wiedział czego chciał. Chronić Charlie, pomoc jej, przytulić ją i powiedzieć jej, że jest piękna, uratować jej siostrę, jej rodzinę i każdego kogo znała i kiedykolwiek straciła, po prostu chciał również uratować Charlie.


Spaliliśmy ją z nią.


Myślę, że kiedy ją straciłam, straciłam część siebie. Chciałam zniknać, schować się pod kołdrą, zamknąć moje oczy i może w ten sposób, kiedy je otworze znów byłabym z powrotem w domu, z mamą i tatą i siostrą, wszyscy cali i zdrowi. Ale zamiast tego był wielki dom i mnóstwo krzyczących dzieci, byli psycholodzy szkolni i żałosne spojrzenia, nowa szkoła, szepty, chudy chłopak o piwnych oczach w drzwiach mówiący mi, że mu przykro, i że nie powinien się zachowywać w ten sposób w związku ze mną, i nic nie poradziłam na pomyślenie;


Czy ty również umrzesz?


Ponieważ tak właśnie robili wszyscy w moim życiu. Czterech ludzi, czyterech ludzi, którzy byli dla mnie całym w światem, znikali jeden po drugim. To dlatego nie lubię zbliżać się do ludzi – zawsze ich tracę. Nawet z Alice teraz, jestem po prostu. Przestraszona. Ona jest moją najlepszą przyjaciółką. Co jeśli ją również stracę?


Myślę, że może wtedy naprawdę bym zwariowała.


A może Niall też chciał poznać Charlie. Uszczęśliwić ją.

Już nie pada. Jest całkiem ciepło, obecnie. Myślę, że Dave może dzisiaj zrobić dla nas grilla. Nie jestem pewna, czy to jest ważne, w każdym razie. Prawdopodobnie spali wszystko i potem ktoś będzie narzekać i zacznie się kłótnia i zepsują wszystko, ponieważ tak wygląda życie w domu dziecka. Idiotyczne.


Szkoła zaczyna się w przyszłym tygodniu, więc nie jestem pewna czy będę tyle pisać. Albo może będę. Zależy. Zresztą to nie tak, że je czytasz.


Dużo miłości,


Charlie ♥



To było dziwne, jak łatwo przyszło to do Nialla. Głupiec z niego, że o tym nie pomyślał wcześniej. Wszystko co wiedział, to to, że musi ją znaleźć, przytulić mocno Charlie i powiedzieć jej, że czytał przez cały czas. Że te jej dwadzieścia jeden listów nie zostało zignorowanych. Że może zakochiwał się w niej trochę od samego początku.

Musiał ją znaleźć.




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Nie będę pisać o rozdziale, bo to chyba najsmutniejszy rozdział jaki na razie został napisany przez autorkę.. :(
I tak wiem, strasznie krótki ten list, ale kolejny jest dłuższy, więc głowy do góry heh..
Mamy także nowy szablon, mam nadzieję, że się podoba (:

Z racji tego, że są Święta chciałabym wam życzyć zdrowych, wesołych Świąt, mnóstwa prezentów (tyle ile tylko choinka pomieści pod sobą), oczywiście pięknej i pachnącej choinki. Miłej, rodzinnej atmosfery przy stole. 
Życzę też śniegu, mam nadzieję, że stanie się cud i spadnie (chociaż te 5 cm).
No i by wszystko poszło w cycki xP
Życzę wam również spełnienia wszystkich marzeń, spotkania swoich idoli oraz ich koncertów tutaj w Polsce (i by bilety nie był takie drogie i byśmy wszystkie zdążyły je kupić)..
Byście poznały jakiegoś boskiego chłopaka (może blondyn o nieziemsko niebieskich oczach hihih)
I nich ten przyszły rok będzie o niebo lepszy niż 2013..
Aaaa.. niech rok szkolny szybko przeleci a wakacje się baaaardzo ciągły.. ♥

WESOŁYCH ŚWIĄT I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU 2014!  

 





PS. Najlepszego Lou.. Stara z niego dupa, nie? hahah Dobra cofam, bo wtedy też jestem starą dupą xD buziaczki ♥

piątek, 13 grudnia 2013

Ten Letters To Niall



www.youtube.com/watch?v=j8cADX87-2I < autorka dodała tą piosenką i napisała, że fajnie się jej słucha, kiedy czyta się ten rozdział.. :) Oczywiście to Ed..




Leje jak z cebra. Naprawdę, przysięgam na Boga, leje się jak z wiadra. Siła deszczu była tak silna, że to naprawdę bolało, i kiedy cały zespół zakończył bieg do tour busa z głównego budynku, Niall mógłby przysiąc, że deszcz przebije jego skórę, lodowe strzały spadające z nieba.. Jego koszulka była przemoczona, i cała piątka z nich strząsała krople na dywan w tour busie.


„Ja pierdole.” powiedział Harry, gapiąc się przez okno na schody parkingowe, które zaczynało zalewać. Zayn ściągnął swoją koszulkę sod off, rzucając ją na bok i zaczął wygrzebywać z szafki nową. „To jest jakaś groźna ulewa, stary.”


Niall przytaknął, szczękając zębami i przesiadł się na miejsce przy grzejniku. Trząsł się niekontrolowanie, i wcale to nie pomagało, zważając, że ciągle miał na sobie przemoczone ubrania, ale myśl o rozebraniu się kiedy było mu tak zimno, nie była dla niego zbyt zachwycająca.


„Chcesz gorącej czekolady, Niall?” głos Liama zabrzmiał donośnie przez autobus. Stał przy automacie do gorących napojów, którą mieli, pochylając się przyciskał przypadkowe przyciski.. Brązowooki chłopak obejrzał się za siebie, kiedy Niall nie odpowiedział. „Niall?”


Niall spuścił wzrok, niezdolny do spojrzenia na niego i pobiegł do swojego łóżka, rozbierając się tak szybko jak mógł i założył sweter. Był niespokojny. Liam odgrywał takiego bardzo zmartwionego o niego, i to sprawiło, że Irlandczyk się martwił, ponieważ jeśli Liam martwił się o niego, to wtedy to musi znaczyć, że on coś wiedział. Prawda? Niall nawet sam nie wiedział co się z nim ostatnio działo, ponieważ listy Charlie mieszały mu w głowie, i zawsze panikował, że ktoś się dowie.


Dowie się czego, nie wiedział. Dowie się o listach? Dowie się, że się zakochał w dziewczynie poprzez siłę jej słów? Ale on się w niej nie zakochał. Prawda?


Może to tylko jakiś instynkt w nim, który sprawiał, że chciał chronić niebieskooką dziewczynę, może to było coś innego. Wszystko, co wiedział to to, że kiedy zaszył się w jego łóżku – ignorując podniecone krzyki, kiedy piorun uderzał blisko – i otworzył ten dziesiąty list, poczuł się jakby znał Charlie lepiej niż znał kogokolwiek innego.





Drogi Niallu,



Pada.


Jest taki rodzaj deszczu który sprawia, że myślisz o nagłych powodziach i arce Noego, taki który sprawia, że chcesz wracać do łózka pod prześcieradło, gdzie jest ciągle ciepło, i bezpiecznie. To głośny i hałaśliwy deszcz, i jest to jeden z tych dni, kiedy wszyscy siadają dookoła grając w karty przy kominku i robią pikniki pod prowizorycznym namiotem zrobionym z koców i krzeseł. I być może, jeśli usłyszysz grzmot wszyscy będą odliczać, aż pojawi się błyskawica i będą się ekscytować, ponieważ pioruny są coraz bliżej za każdym razem. Co jest naprawdę głupie, ponieważ dlaczego miałbyś być podekscytowany tym, że błyska się coraz bliżej? Chyba powinieneś się bać?


Omal się nie roześmiał, to było takie absurdalne. Szanse na przeczytanie listu w takim samym czasie jaka jest obecna sytuacja pogodowa były praktycznie niemożliwe, i słowa Charlie łączą się z dziecinnym odliczaniem 'jeden, dwa, trzy' Liama, i okrzykom Louisa „wszyscy zostaniemy porażeni prądem!”. Prawie poczuł z nią więź, ponieważ padało, kiedy ona to pisała i pada, kiedy on to czyta. Co było głupie, zdał sobie sprawę, ale kto się przejmował?


Ale nie, szanse na uderzenie pioruna są jeden na milion. Coś takiego usłyszysz w wiadomościach albo gdzieś tam, i będziesz czuł się źle, ale jednocześnie odczujesz ulgę, ponieważ dzięki Bogu, to nie byłeś ty.


Niall stłumił śmiech. Miała rację, i nie ma potrzeby tego drążyć.


Całkiem jak rak, naprawdę. Nie spodziewasz się, że to będziesz ty. Nikt się nie spodziewa. Ale faktem jest, że ludzie chorują na raka każdego dnia i zawsze tak będzie, i chociaż to wiemy, ciągle żyjemy w błogiej nieświadomości. Tak jak ja żyłam. Jak żyła cała nasza rodzina, jak żyli nasi przyjaciele, bo co zrobiła Eliza, co mała, słodka blondwłosa Eliza zrobiła, aby na to zasłużyć?


Nie wiem. Myślałam, że to, prawdę mówiąc, była kara dla mnie, przez to jaką okropną byłam dla niej siostrą. Wiem, że to nie była kara, że nieważne co bym zrobiła, nigdy nie zatrzymałabym tego momentu, kiedy ją zdiagnozowali.


Aczkolwiek zdecydowanie obwiniam siebie za jej śmierć.


Umarła. Eliza umarła. Biedna Charlie, pomyślał Niał, ponieważ teraz to było jasne, chociaż dziewczyna tylko wspomniała o niej kilka razy, Eliza była jedną z tych ludzi, które były bliskie jej sercu.


Naprawdę, reakcja łańcuchowa.. Moje czyny spowodowały wypadek i ten wypadek doprowadził do jej śmierci. To było moje motto, tak jakby, pomimo miliona ludzi, tysiąca terapeutów, psychologów, pracowników socjalnych, wszyscy mówili tą samą rzecz. Nic nie jest twoją winą. Powtarzali to setki razy, to nie twoja wina, to nie twoja wina, nie jesteś winna za wszystko co się stało każdemu. Tak, to moja wina. I jestem winna. Wszystko to moja wina.


Nie. To nie może być twoja wina.


Zadałam sobie sprawę, że prawdopodobnie brzmię jak szukająca uwagi dziwka. Ale naprawdę nie, nie myślę, że wszystko jest moją winą. Przypuszczam, że to, co stało się z Blake'iem nie było moją winą, ale moją winą było niezdanie sobie wtedy z tego sprawy i trzymaniem się z dala, przed strachem ponownego stracenia kogoś.


Pamiętam bardzo wyraźnie dzień, w którym ją zdiagnozowali. Myślę, że miałam 7 lat, albo 8? Mieliśmy Elizę tylko jakoś od 2 lat, i mama mojej koleżanki Lucy była tą, która odebrała mnie ze szkoły, zamiast mojej własnej matki. Pamiętam, że nie chciała mi powiedzieć, co się dzieje, ale wyglądała jakby chciała mnie jak najszybciej odwieźć.


Mojej mamy nie było w domu. Był mój tata natomiast, i podniósł mnie i przytulił mnie naprawdę mocno, i wtedy powiedział mi, że jedziemy do szpitala. Nie powiedział mi dlaczego jedziemy do szpitala. Więc wtedy naprawdę zaczęłam się martwić, i pomyślałam, że coś ze mną było nie tak, a szpitale naprawdę, naprawdę cholernie mnie przerażają, tak przy okazji.


Oczywiście to nie ja byłam tą, która była chora. To była Eliza. Tego dnia zdiagnozowali u niej ostrą białaczkę promielocytarną.


Zmarła cztery lata później.


To jest pierwszy raz, kiedy komukolwiek powiedziałam o dniu, w którym została zdiagnozowana, w wieku dwóch i pół lat. I nawet mówię Ci to teraz, ponieważ nie przeczytasz tego. Albo może czytasz. Prawdopodobnie nie. Prawdopodobnie te listy leżą na dnie jakiegoś worka w magazynie wypełnionego milionami innych listów od dziewczyn, które powoli gniją.


Wow. To przygnębiające. Chyba teraz skończę pisać, ponieważ inaczej zrobię coś głupiego jak rozpłakanie się o to jak bardzo Cię kocham. A ja muszę przestać płakać przez ciebie, Niallu Jamesie Horanie. :P



Dużo miłości,


Charlie ♥




Odłożył list, słuchając deszczu uderzającego o dach busa. Walenie, raz po raz, i znienacka odgłos powalenia Liama na ziemie przez Louisa, ponieważ „gdzie była jego gorąca czekolada?”, Harry pytający się głośno gdzie była jego koszulka Ramones i automat do gorących napojów robiący „ding!”, wszystko rozpływało się w tym ciągłym waleniu deszczu.


„Tak mi przykro Charlie.” wyszeptał.





~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Na początku napiszę wam, że to jest jeszcze mniej możliwe by zacząć tłumaczyć ten rozdział, kiedy  za oknem szaleje orkan (zaczęłam tłumaczyć jak Ksawery był w swoim żywiole - a u mnie, np. padał deszcz i była okropna burza - prawie w środku zimy co mnie bardzo dziwi xD) a kończyłam tłumaczyć parę dni temu, kiedy lało jak z cebra.. haha czuje się połączona zarówno jak z Niallem jak i z Charlie.. xD

Tak jak ostatnio kolejny list dodam w przeciagu 1,5/2 tygodni.. Chce sobie trochę potłumaczyćdo przodu, by szlo to prędzej i mieć już coś w zanadrzu jakby mi coś wyskoczyło ;)

A wiec Eliza umarła :( Jak myślicie, co mogło się wydarzyć, co zrobiła Charlie, że tak się obwinia o wszystko? I chyba najważniejsze czy Liam wie? I co zrobi Niall, kiedy zda sobie sprawę, że nie może się już wycofać, że jest już za późno i potrzebuje pomocy? No to do następnego :)

Buziaczki ♥

wtorek, 3 grudnia 2013

Nine Letters To Niall

"Niall!"


Niall podskoczył na swoim plastikowym siedzeniu, klaszcząc z oszołomienia. Ku jemu zdumieniu, Liam obserwował go z rozbawioną miną na jego twarzy, Zayn z lekko zdziwioną, podczas gdy Harry i Louis robili sobie na złość, śmiejąc się bardzo głośno. Blondwłosa dziennikarka z niemożliwie długimi włosami tylko się uśmiechała, obserwując ich walkę. "Co?" zapytał zmieszany. Co było takiego śmiesznego?


Louis i Harry tylko zaśmiali się głośniej, szczerząc się do siebie i robiąc gesty w ich własnym języku, który tylko tych dwoje może zrozumieć."Próbujemy z tobą porozmawiać od jakiś. 5 minut" Odpowiedział mu Liam.


Niall zamrugał. Pięć minut. Oczywiście, zatracił się w swoich własnych myślach na trochę, ale pięć minut? Nie tak długo. Jeszcze raz, zamrugał i zaszokował samego siebie. "Naprawdę?" Zapytał.


"Tak" Liam odpowiedział, spoglądając z zakłopotaniem na dwóch chłopaków przed nim, którzy prawie płakali ze śmiechu. Dziennikarka ciągle uśmiechała się czule do nich, przygryzając jej wargę w sposób, który mówił Niallowi, że ona z całą pewnością była fanem Larry'ego Stylinsona. A Harry i Louis właściwie też wcale nie pomagali.


Potrząsając swoją głową, Niall zaśmiał się z siebie. Co było z nim nie tak? "Ojej. Przepraszam za to. Co mówiłaś?" Uprzejmie zapytał dziewczynę. Ona mrugnęła, otrząsając się ze swojego oszołomienia Larrym w taki sposób, który przypomniał Niallowi o jego wcześniejszej wpadce. "Oh.. Ja - Erm, myślę, nie mogę sobie przypomnieć!" Jej policzki zmieniły się w ciemny odcień czerwonego z zażenowania o zapomnieniu.


"Coś o radzeniu sobie ze sławą?" Podpowiedział Liam, pomagając dziewczynie.


Rozpromieniła się z wdzięcznością. "Tak, to było to! Jak sobie radzicie ze sławą Niall? Czy to wszystko mieści w waszych głowach?" Jej białe blond włosy stworzyły kurtynę przed jej twarzą, więc odgarnęła swoją grzywkę..


Uśmiechając się, zaczął przemówienie, które praktycznie miał przygotowane. "Nie, raczej nie. Przyzwyczajasz się do tego ostatecznie. Czasami spoglądasz na te wszystkie krzyczące dziewczyny i myślisz wow, one wszystkie są tu dla mnie. Czasami ciągle myślę, że jest czterech chłopaków w popularnym zespole One Direction, ponieważ zawsze zapominam policzyć siebie."


Tłum się zaśmiał z tego, a Zayn przybliżył się i potargał jego włosy. "Ale nie, to nie mieści się w naszych głowach. Myślę, że wszyscy przyzwyczailiśmy się do tego, i nie jest tego dużo, co mogłoby na nas obecnie wpłynąć." Zakończył Niall.


Zanim jeszcze wypowiedział te słowa, zwątpił w nie. Czy było cokolwiek co mogłoby naprawdę na nich wpłynąć? A co z listami Charlie? Ponieważ one na pewno na niego wpływały, nawet jeśli w jakiś tam sposób, którego on nie rozumiał. Ciągle przyłapywał się na myśleniu o listach, rozmyślaniu o Charlie i o tym gdzie teraz była i co robiła.


Zaskoczyło go to, jak bardzo przejmował się dziewczyną. Nigdy jej nie spotkał. Ale mimo to, był zażarty by skończyć listy tak szybko jak to możliwe.


Więc kiedy skończyli wywiad. Niall zeskoczył ze sceny, mówiąc wszystkim, że idzie do toalety, zanim zniknął samotnie w korytarzy. Garderoba wydawała się odpowiednim miejscem na ukrycie. Zamknął za sobą drzwi, i wyciągnął dziewiąty list z jego kieszeni po tym jak włożył go tam wcześniej.


Był trochę pognieciony, ale nie martwiło go to. Szybko otworzył list, wiedząc, że nie ma dużo czasu, ponieważ mają później na sesje, i Liam zacząłby się martwić,  ponieważ należał do tych, którzy szybko się niepokoją.



Drogi Niallu,


Nie zabijaj motyla.


To było to, co szeptała do siebie dziewczyna, kiedy czekałam przed gabinetem Dr Mckenzie na swoja kolejkę. To było parę miesięcy po wypadku, po tym jak spotkałam Blake'a w szpitalu. To ciągle boli pamiętać tamte czasu, nawet myślenie o jego imieniu sprawia, że zaciska mnie w klatce i kreci mi się w gkłowie. Byłam taka głupia. Po raz kolejny dałam się nabrać na te wszystkie sztuczki jakie niesie życie, nawet po obiecaniu sobie, że to się nie powtórzy. Ile razy jeszcze stracę bliskich?



Bliskich? Kogo? Jej rodzinę? Elizę?


I od momentu kiedy zdarzyło się to trzeci raz, przypuszczałam, że to po prostu fatum i stanie się to czwarty raz.


Cztery razy? Co to znaczy? Cztery osoby zginęły? Czy oni umarli? Niall był taki zdezorientowany. Tak bardzo pragnął wiedzieć co się stało. Chciał ją trzymać w ramionach i obiecać jej, że wszystko będzie dobrze.


Ale teraz to nie jest ważne. Prawdopodobnie nie masz zielonego pojęcia o czym gadam. Miałam ci powiedzieć o dziewczynie przed gabinetem Dr Mckenzie. Większość jej twarzy była ukryta za jej dłońmi, i wszystko co mogłam zobaczyć to setki złotych mocno kręconych loków, spływających z jej głowy. To mnie zafascynowało, i nie mogłam zrozumieć jak kto może mieć tak dużo włosów i nie ma ich stręczących w każdym kierunku.


Myślę, że gapiłam się na nią przez dłuższy czas, zanim zdałam sobie sprawę, że ona mamrotała coś do jej trzęsących się dłoni. Szept, taki cichy i łagodny. Mogłoby mi to umknąć jeśli nie patrzyłabym się na nią w tak badawczy sposób.


"Nie zabijaj motyla.", powiedziała.



W jego głowie zadzwonił dzwonek na te słowa. Nie zabijaj motyla... Był pewny, że już to gdzieś przedtem słyszał.


Oczywiście to mnie zdezorientowało. Nie miałam pojęcia co ona miała na myśli, i dlaczego u licha mówiła to w kółko, jak mantra, jak coś co by cię dalej motywowało. Jej słowa sprawiły, że byłam jeszcze bardziej ciekawa, ale wtedy zostałam zawołana przez Dr Mckenzie, zanim miałam szanse z nią pogadać.


Przez krotki moment Niall zastanawiał się kim była DR Mackenzie. Charlie mowila o wielu osobach, ludziach, o których nie miał pojęcia kim są, ale wydawało się takie interesujące.


Kiedy skończyłam, dziewczyna zniknęła. Gdzie zniknęła, ciągle nie wiem. Może poszła przez swoim spotkanie, albo już skończyła i czekała na kogoś kto ją odbierze. Tak czy owak, odeszła a ja ciągle nie wiedziała co miała na myśli z tym motylem.


Wiec następnym razem, kiedy zaplanuje spotkanie z Dr Mckenzie, zdecydowałam, że zapytam się kobiety. Przecież, dziewczyna była jedną z jej klientek, i ona powinna wiedzieć co ona miała na myśli. Może powie mi, że to nie mój biznes, ale zapytać nie boli.


Ale kiedy zobaczyłam tą sama dziewczynę siedząca tamtego dnia gapiąca się w powietrze, słowa ugrzęzły mi w gardle. To co ukrywała za jej dłońmi było zniszczoną twarzą, blada twarz i oczy pozbawione wszystkich emocji. Jej dłonie leżały na jej kolanach, mogłam zobaczyć teraz linie blizn i oparzeń, które ozdabiały wnętrze ramion, niektóre stare i zabliźnione, inne świeże i gojące się. To mnie przestraszyło, sposób w jaki wyglądała, tak jakby już nic naprawdę się ni liczyło. I to co było najbardziej przerażające to to, jak bardzo zobaczyłam siebie w jej oczach.


Pamiętam patrzenie się w lustro pewnego dnia i przypominałam ją tak bardzo. Blada, wyczerpana twarz, suche i popękane usta, ślady płynących łez przedzierających się przez brud na moich policzkach. Nagle zszokowało mnie to, że pewnego dnia mogłabym skończyć w ten sposób, bez dbania o cokolwiek, ranieniu się siebie by uciec od świata. Zobaczyłam starsza wersje siebie w tych martwych oczach.



Skądś w budynku Niall mógł usłyszeć kogoś kto go wolał. Musiał czytać prędzej, ale potrzebował także czasu na przyswojenie słów Charlie. Wciągnęły go, sprawiały, że czuł emocje, o których nawet nie wiedział, że mógłby je kiedykolwiek poczuć.


"Niall!" słowa zostały wykrzyknięte tak, że powinien na nie zwrócić uwagę. Jednak jedyne co chciał było na papierze przed nim.


Więc wyglądało to dziwne zobaczyć motyla, namalowanego czarnym długopisem na jej przedramieniu. Związek miedzy tym i jej słowami z poprzedniego tygodnia powstał natychmiast. Nie zabijaj motyla.


Czasami dziewczyna była tam przez moimi spotkaniami, a czasami nie. Ale zawsze będzie w mojej głowie, prześladując mnie jej zimnymi, wpatrzonymi oczami. Stałam się jeszcze bardziej ciekawa, jeśli nie trochę zmartwiona jeszcze przedtem, i zajęło mi to niemal jeszcze jeden miesiąc, zanim odważyłam się zagadać do niej.


Najpierw zapytałam się jej o imię. Jej zimne, ciemne brązowe oczy mrugnęły przelotnie spotykając moje oczy, pozostając tak przez kilka sekund. „Logan” Powiedziała. Uśmiechnęłam się i powiedziałam jej moje, zanim zapytałam jak często tutaj przychodzi na spotkania.


Logan wzruszyła ramionami, i to była pierwsza i ostatnia rozmowa jaką kiedykolwiek z nią miałam. Od czasu do czasu mogłabym powiedzieć jej cześć, ale myślę, że oboje z nas woleliśmy zatrzymać to dla siebie. Oboje mieliśmy swoje własne problemy. Każdy kto skończył w gabinecie Mckenzie je miał.


Nie pamiętam co się stało z Logan. Jednego tygodnia była tam, jak zawsze, a już następnego jej nie było. Nikt mi nie powiedział, co się stało, nikt o niej nie wspomniał. Nie minęło aż tak dużo czasu kiedy zdałam sobie sprawę czym był motyl.


To się nazywa The Butterfly Effect*, i to pomaga osobom, które się samookaleczają. Idea jest taka, że za każdym razem kiedy chcesz się pociąć malujesz motyla na twoim nadgarstku i nazywasz motyla po kimś kogo kochasz. Musisz pozwolić motylowi zniknąć naturalnie**, jeśli się potniesz, motyl umrze.




Było słychać brzęczenie walkie talkie, pośpieszne wiadomości mówiące o przeszukaniu budynku. Harry krzyczał. Liam dzwonił do niego jak oszalały, kiedy Louis mówił mu by się uspokoił. Zayn żartował, że prawdopodobnie poszedł poszukać jedzenia.


Nie musieli się martwić, naprawdę.


I Niall słyszał to wszystko z środka garderoby.


Znalazłam artykuł na tumblr o tym jakiś czas temu, i to poruszyło coś we mnie.. Czasami twoje życie może być okropne, doprawdy, naprawdę okropne, ale zawsze będzie nadzieja, zawsze będzie sposób by przejść przez to wszystko. Możesz przejść przez to prosto i wyjść z uśmiechem. Kocham ideę z motylem. Nie jestem osobą, która się samookalecza, głównie dlatego, że jestem tchórzliwą osobą i mdleję na widok krwi, ale jednak.


Nawet jeśli się nie tniesz, nadal możesz narysować motyla by pokazać swoje wsparcie w sprawie. Robię to często, prawdę mówiąc. Ale tylko jeden malutki, ponieważ mój nauczyciel technologii żywności zaczął na mnie krzyczeć z powodu ilości bazgrołów na moich rękach, ale ciągle je maluję. Jest w tym wszystkim coś smutnego i pięknego.


Piszę o tym ponieważ zobaczyłam kogoś dziś w mieście, kogoś kto wyglądał prawie jak Logan. I poniekąd tęsknię za tą dziewczyną, dziewczyną, która siadała przed habinetem Dr McKenzie i ignorowała rzeczywistość. Wtedy, ona była najbliższą rzeczą jaką kiedykolwiek miałam - przyjaciółką.


Myślę, że teraz mam przecież Alice, nie? Szczerze, nie jestem całkiem pewna co bym zrobiła bez niej. Ona prawie stała się moją drugą połową. Obecnie jest na Karaibach z jej rodzicami, więc posyła mi mnóstwo zdjęć na Facebooku. Ładnie tam jest.


Najprawdopodobniej napiszę znów wkrótce, ponieważ są wakacje i obecnie leje jak z cebra, więc na tym zakończę ten list. Tom chce bym mu pomogła w ogrodnictwie, a Bridget aktualnie wali w drzwi krzycząc coś o kielni. Linda krzyczy na nią, że zarobiła plamę na wszystkich dywanach.



Dużo miłości,


Charlie ♥




„Niall! Gdzie jesteś?”


Bliskość głosu sprawiła, że podskoczył. Musiał już iść, ale jeśli Liam był dokładnie za drzwiami, wtedy na pewno zadawałby pytania takie jak, dlaczego siedział w garderobie. Więc poczekał cierpliwie aż Liam odejdzie i będzie szukał gdzieś indziej. Niall wykorzystał czas by złożyć list z powrotem i włożyć ponownie do koperty.


Ale Liam nie chciał odejść. Stał bezpośrednio za drzwiami, dzwoniąc do Nialla ponownie. Poczuł wibracje telefonu w kieszeni, i kusiło go by odebrał i powiedział Liamowi, że jest w toalecie, zanim by się tam udał, ale oczywiście Liam mógłby go usłyszeć.


Minęło co najmniej pięć minut kiedy kroki Liam stopniowo ucichły, i Niall był przekonany, że poszedł. Wyśliznął się z gabderoby z łatwością, wsadził swoje dłonie do kieszeni i zaczął pracować nad przykrywką.


Był w drodze do toalety, kiedy się zgubił. Ktoś dał mu złe wskazówki i skończył na innym piętrze. To było to, co zamierzał powiedzieć reszcie, i to powinno wystarczyć. Prawda? Zniknął tylko na pół godziny czy jakoś tak.


Niall znalazł drogę powrotną do Zayna, Harry'ego i Louisa. Uwierzyli w jego historię, na szczęście. Ale kiedy Liam wrócił, rzucił się na Nialla, przytulając go mocno. Inni obserwowali Liama, śmiejąc się z jego skłonności do paranoi, nie ważne jak dziwne to było. Ale Liam się martwił, naprawdę się martwił. Nie tylko dlatego, że Niall się zgubił, nie było tak źle. To było przecież tylko pół godziny.


Nie, Liam martwił się odległym spojrzeniem w oczach Nialla. Martwił się tym, że Niall mógłby zapomnieć tego co robi, tego, jak łatwo nas rozproszyć. Nikt inny tego nie mógł zauważyć, tylko Liam mógł. Niall nie był już taki sam.


I to miał jakiś związek z tymi listami.


Więc kiedy wszyscy wrócili do tourbusa, Liam przyciągnął go do kolejnego uścisku, tylko po to, by dać znać Niallowi, że cokolwiek się działo, on tu był dla niego.




*Większość z was zapewne zna to pod nazwą The Butterfly Project, ale to to samo :)

** chodzi o to by go nie zmywać specjalnie, nie rozmazywać itd.. Z czasem sam zniknie, jak to jest z takimi „tatuażami”. 



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak jak obiecałam jest nowy list :) 
Kiedy pojawi się następny? Tego nie jestem w stanie powiedzieć.. Ale myślę, że jak dobrze pójdzie to rozdziały będę dodawała co 1.5/2 tygodnie i wiem, że to szmat czasu i na większości blogów z opowiadania rozdziały są co kilka dni, ale wolę też powoli docierać do 15 rozdziały, który jak na razie jest ostatni. A wierzcie mi autorka ostatnio miała kilkumiesięczną przerwę, więc tutaj trochę smutna wiadomość, bo pozostało jak na razie 6 rozdziałów..
Zapewne wiecie co o The Butterfly Project, ale jeśli chcecie więcej o tym poczytać to zapraszam tutaj :)


PS. Kilka osób już się mnie pytało, czy autorka podała jak wygląda nasza Charlie.. I niestety nie.. Nie napisała ani kto by nią mógł być, ani nie dodała żadnego zdjęcia.. :( Ale kogo wy byście widzieli na jej miejscu? Jaką aktorkę, piosenkarkę czy kogokolwiek.. :D

buziaki xx