Strony

poniedziałek, 18 stycznia 2016

Twenty One Letters To Niall

Życie człowieka jest jak świeczka.
Czasami sama wypala się powoli. Czasami pali się bardzo jasno, lecz zbyt szybko się spala. Czasami jest złamana gdzieś w środku i gaśnie niespodziewanie, a czasami to my sami lub ktoś po prostu zdmucha nasz płomień."


¤~~~~¤


Niall nie był pewny jak dotarł z dworca pod bramę domu dziecka. Wszystko było jakby za mgłą, w jego myślach była tylko ona, Charlie. Wiedział tylko, że modlił się i błagał Boga, by dziewczyna żyła. Jego oddech stawał się cięższy z każdą minutą. Jego serce waliło tak bardzo, że robiło mu się aż słabo.
Dostrzegł pustą ławkę pod wielkim klonem, niedaleko chodnika prowadzącego do głównych drzwi, skierował się w jej stronę. Spojrzał w stronę budynku, na okno ze zdjęć na Google Earth, teraz było lekko uchylone.
Czy to był pokój Charlie?
Czy była tam?
Czy siedziała przy biurku i odrabiała zadanie domowe?
A może jeszcze była w szkole?
A może leży kilka metrów pod ziemią? Pojawiła się myśl w jego głowie.
Nie! Krzyknął. Podkręcił gwałtownie głową, chcąc pozbyć się tego zdania ze swojego umysłu. Charlie żyła, obiecała mu to w ostatnim liście, obiecywała w innych. Musi żyć. Musi. W jego niebieskich oczach pojawiły się łzy, jednak szybko je otarł. Wyjął z kieszeni paczkę listów, zostawił ostatni, dwudziesty pierwszy list a resztę z powrotem schował. Drżącymi dłońmi otworzył kopertę i wyjął zapisaną kartkę. Wziął głęboki oddech i zaczął czytać.

Drogi Niallu,
Poddałam się. Nie mogę tak dłużej, Niall. Już nie mogę. Miałam napisany inny list do Ciebie. Miałam Ci go dziś wysłać, ale czy to ważne? Nie... już nie. Właśnie przekupiłam Shelby, by wysłała do Ciebie ten list. Za co? Za wszystkie moje plakaty, wszystkie rzeczy jakie miałam z wami, i tak, Shelby była waszą fanką. Trafiła tutaj jakiś miesiąc temu. Dlaczego to robię? Mi te rzeczy nie będą już potrzebne, ale czy to ważne? Nie... już nie.
Czy ważna jest treść tamtego listu? Nie... już nie. Czy ważny jest fakt, że jeszcze dziś rano byłam naprawdę szczęśliwa? Nie... już nie. Czy ważne jest to, że byłam taka od tygodnia, kiedy zjawiło się małżeństwo i pytali o mnie i byli mną zainteresowani? Nie... już nie. Nie ważne jest, że w końcu miałabym szansę na normalny dom. Już nie. Wszytko co stało się dziś przed południem nie jest ważne. Już nie jest ważne, Niall. Nie mogę tak dłużej. Już tak dłużej nie mogę.
Serce chłopaka stanęło na moment. Poczuł jak gorąc wypełnia każdą część jego ciała. Nie, nie, nie... powtarzał w myślach. Bał się tego, co przeczyta dalej. Musiało zdarzyć się coś strasznego, że dziewczyna poddała się w momencie, kiedy jej największe marzenie miało się spełnić, kiedy w końcu pojawiła się szansa na szczęście.
Pewnie myślisz... baaa.. nie myślisz, bo przecież Ty nie czytasz tych listów, nigdy ich nie czytałeś i nigdy nie przeczytasz. No bo po co miałbyś czytać „jakieś wypociny nieudolnej, słabej i bezwartościowej dziewczyny."
Co?" Powiedział na głos blondyn. „To nie prawda. Czytam je! I wcale tak nie myślę!"
Fran mi to dziś uświadomiła. Uświadomiła mi wiele rzeczy. Wiesz jak to jest. Nigdy do końca nie uwierzysz w coś, co w głębi duszy wierzysz, dopóki nie usłyszysz tego z ust innej osoby. Ale taka jest prawda. Fran i jej koleżanki pewnie teraz śmieją się i świętują swoje zwycięstwo, bo wygrały, Niall. Pokonały mnie, rozbiły każdą cząstkę mojego serca, rozdeptały moją i tak cierpiącą duszę, rozdarły mnie na kawałki. Po prostu zniszczyły mnie. Udało im się to, co tak długo chciały zrobić. I stwierdzenie, że słowa bolą bardziej niż czyny, jest prawdziwe. I miały rację we wszystkim co powiedziały. Że świat będzie miał się lepiej, bez takiego nędznego człowieka jak ja. To prawda, jestem tylko uciążeniem dla wszystkich, ostatnio potrafię tylko płakać i użalać się nad sobą.
Nie..! Niall miał ochotę przerwać czytanie listu. Miał ochotę wstać z ławki i znaleźć tą szkołę. Znaleźć te dziewczyny i pogadać z nimi. Jak one śmiały? Był wściekły, naprawdę wściekły. Jak można tak traktować kogoś, kto im nic nie zrobił? Jak można wyżywać się na kimś, poniżać, prześladować i uważać się za kogoś lepszego? Naprawdę kipiał ze złości. Nie mógł pojąc jak ktoś może być tak bezduszny jak te dziewczyny. Zachowały się niczym dzikie zwierzęta, niczym potwory. Chłopak pokręcił głową. Jak mogły zrobić to tak wspaniałej osobie jak Charlie, jego Charlie. To była prawda, była jego Charlie. Była jego sekretem przez tak długi czas, gdyby nie potrzebował pomocy, pewnie nawet Liam by się o niej nie dowiedział. Była jego, bo miała jego serce. Wyrwane tak nagle i tak mocno, że nawet się nie zorientował kiedy. Kochał tą dziewczynę, mimo że nigdy nie widział jej na oczy. Zakochiwał się w niej od początku jej listów. Najpierw powoli jak człowiek zapadający w sen, a potem nagle i całkowicie. To normalne, że chciał ją chronić i sprawić, że każdy kto kiedykolwiek ją skrzywdził, zapłacił za to. Zamknął oczy i zrobił kilka głębokich oddechów, by się uspokoić. Nie zrobi tego. Nie zniży się do ich poziomu, poza tym musiał dokończyć list. Zająć się tym co ważne, zająć się Charlie. Moją Charlie, pomyślał chłopak.
Obiecałam, że będę silna... dla Ciebie... ale, Niall, ja dłużej nie potrafię. Poczucie winy jakie noszę w sercu, ciężar jaki dźwigam jest zbyt ciężki do udźwignięcia.
Nie licząc dzisiejszego dnia, Fran dała mi spokój. Naprawdę. Okazało się, że tamta dziewczyna z łazienki poskarżyła się nauczycielce. I mimo że ja nic nie powiedziałam, kiedy wezwano mnie do pokoju nauczycielskiego i zapytano o tamten dzień, po prostu siedziałam ze spuszczoną głową, powtarzając w myślach „Czy mogę już iść?", kiedy oni robili ten swój wykład; to i tak zostały zawieszone w prawach ucznia na dwa tygodnie.
Tak jak już pisałam, wybrałam się dziś na pocztę wysłać Ci list, ale to nie ważne co tam było, już nie. Prawie byłam na miejscu, kiedy zza rogu wyszły Fran i jej świta. Poważnie myślałam, że się na mnie rzucą i pobiją za to, że zostały ukarane. Ale nie. Po prostu stały naprzeciw mnie przez chwilę i patrzyły z politowaniem. Nie wiedziałam co się działo, byłam naprawdę przestraszona. I potem Fran powiedziała: „Skończyłyśmy z Tobą. Jesteś zbyt niebezpieczna. Przyciągasz śmierć. Zabiłaś swoich rodziców, Twoja siostra odeszła tak szybko, bo się poddała. Przez kogo? Przez Ciebie." W moich oczach pojawiły się łzy. Niall, ja nie wiem skąd one to wiedziały? Nikt nie wiedział. Nikt. Nauczyciele, niektórzy uczniowie wiedzieli tylko, że rodzice zginęli w wypadku a Eliza miała raka. Ale one wiedziały. Wiedziały jak było naprawdę. Wiedziały, że to była moja i tylko i wyłącznie moja wina. Zabiłam dwójkę najbliższych mi osób. Przyczyniłam się do szybszej śmierci jedynej osoby, która mi została. Jestem mordercą, Niall. Najgorszym mordercą, bo byłam nikim innym niż rozwydrzoną nastolatką egoistycznie zapatrzoną w siebie. Zabiłam ich, Niall. Mamę, tatę, Elizę. Zabiłam ich, całą trójkę. To wszystko moja wina!
Nie, kochanie! To nie Twoja wina, nie zabiłaś ich. Zginęli w wypadku. Eliza przegrała walkę z rakiem." Niall dławił się własnymi łzami.
I kiedy ledwo stałam próbując złapać oddech, Fran z uśmiechem na twarzy kontynuowała. „Dziewczyny trzeba przyznać, że nasza Charlie jest nawet, nawet. Na pewno byli jacyś adoratorzy, bo nie uwierzę, że było inaczej, co Charlotte? Co się z nimi stało? Uciekli, gdzie pieprz rośnie? Zostawili Cię? A może też umarli? Dlaczego myślisz, że Alice odeszła, co? Wiedziała czym jej grozi przyjaźń z Tobą, dlatego spierdoliła na drugi koniec kraju. Jej rodzice bali się, że odbierzesz im córkę, bo jesteś jak te okropne koty w domach spokojnej starości, które wskakując na czyjeś łóżko, zwiastują jego śmierć. Więc my też powinnyśmy się trzymać od Ciebie z daleka, bo kto wie, może będziemy następne, a życie nam miłe." Potem jedna z nich zauważyła kopertę. Chciały mi ją wyrwać, ale trzymałam ją tak mocno, że w końcu rozdarła się na trzy części. Zdołały jednak przeczytać adresata. Zaczęły się śmiać, śmiać ze mnie. Naprawdę w tamtym momencie zdałam sobie jaką idiotką byłam. Dalej jestem, bo w końcu piszę do Ciebie ten list, Niall. Ciągle mam nadzieję, że czytasz, ale nie martw się, obiecuję Ci, że to jest już ostatni list do Ciebie, Niall.
Charlie, nie, proszę." Błagał chłopak jakby to coś miało dać.
Potem rzuciły mi strzępkami listu w twarz i odeszły. A ja stałam tak chyba z godzinę w totalnym szoku. Nawet nie wiem, kiedy przestałam płakać, Niall. Chciało mi się płakać, chciałam wylać te wszystkie emocje jakie we mnie siedziały, ale w całym moim życiu wylałam tyle łez, że już ich chyba po prostu zabrakło. Uświadomiłam sobie, że nie powinnam płakać, bo nikt nie zapłacze za mną. Już nie. Bo nie mam nikogo, jestem sama jak mała, wykrzywiona brzoza gdzieś na bezdrożach Syberii. Sama jedna, wśród wszechogarniającej bieli śniegów zmywającej się z bezchmurnym niebem.
Jestem doszczętnie rozbita na drobny mak i nie ma już co zbierać. Nie ma czego ratować, Niall. To koniec.
I Niall, naprawdę się boję. Nie samej śmierci, bo ona w ostatnich latach towarzyszyła mi zbyt często. Po prostu boję się. Bo co będzie potem? Co jeśli będę cierpieć jeszcze bardziej? Co jeśli moi rodzice będą mi mieli za złe, że to przeze mnie umarli? Że przeze mnie poddała się moja siostra? Bo to wszystko była moja wina, Niall.
To nie Twoja wina, aniołku.", powiedział przez łzy. Kilka razy musiał przerwać czytanie listu mrugając wtedy szybko, ponieważ rozmazywał się mu obraz. Po raz kolejny otarł łzy.
Muszę odejść. Nie mogę już tak dłużej. I nie chcę. Każdy kto staje się bliższy memu sercu odchodzi. Rodzice, Eliza, Rue i Blake, Alice... wszyscy w ten czy inny sposób. Ogarnia mnie przerażający strach, kiedy pomyślę, że Ty też odejdziesz, a tego bym nie zniosła, nigdy bym sobie tego nie wybaczyła, więc to ja muszę być tą osobą, która odejdzie.
Naprawdę byłeś moim powodem do życia, moją nadzieją, utrzymywałeś mnie przy życiu. Tyle razy chciałam to zrobić, zakończyć to, sprawić, że w końcu przestanie boleć, ale nie mogłam, nie mogłam Ci tego zrobić, bo to tak jakbym Cię zawiodła, ale wiesz co? Przecież Ty tych listów nawet nie czytasz. Wiem to, Niall. Przez ten cały czas wmawiałam sobie, że może jednak jakimś cudem je przeczytasz, ale Lola miała rację co do tych listów. Więc skoro ich nigdy nie przeczytasz, jak mógłbyś się dowiedzieć, że złamałam obiecane słowo, Niall?
Włączę sobie Moment, uwielbiam ją, jest moją ulubioną piosenką. Dlatego właśnie chcę zakończyć to wszystko słuchając jej, słuchając Twego głosu. Niech ta piosenka ukołysze mnie do snu, z którego już nigdy się nie obudzę.
Kocham Cię Niall, zawsze kochałam i będę kochać, nawet tam na górze.


Po raz ostatni,
dużo miłości,
Charlie ♥


Zaczęło padać, najpierw lekki deszczyk, potem przybierał na sile, aż deszcz stał się rzęsisty. Wyglądało to jakby niebo zapłakało. Za Charlie. Jakby płakało razem z chłopakiem. Jakby anioły przyłączyły się do opłakiwania dziewczyny. Bo nie miała rodziny, nikogo, miała tylko Nialla i swoje listy, w których otworzyła swoje serce. Zaufała mu, traktowała go nie tylko jako swojego idola, ale przyjaciela, któremu wyjawiła najskrytsze tajemnice, sekrety które trzymała w sobie tak długo. Miała tylko go, chłopaka, który zakochał się w niej i stracił zanim zdążył ją poznać, zanim zdążył przytulić, zanim zdążył jej powiedzieć, że był tam i czytał, słuchał jej, kiedy wylewała to co tkwiło w jej sercu, zanim zdążył przeprosić za to, że nie było go przy niej, kiedy go potrzebowała, ale teraz już jest i nigdy jej nie opuści. Jednak to ona go opuściła, samego, na ławce w potwornym deszczu.
Nie wiedział, od jak dawna tam siedział i wylewał łzy, kompletnie załamany, skulony na ławce i skrywający swoją twarz w dłoniach. Co chwilę powtarzał pojedyncze frazy, jąkając się przy tym.
„Przepraszam, Charlie!"
„To moja wina."
„To ja Cię zawiodłem."
„Moja Charlie."
Ktoś usiadł obok niego i położył dłoń na jego ramieniu.
Niall?"
Chłopak niepewnie się wyprostował i spojrzał na osobę, która siedziała na ławce i patrzyła się na niego z troską i lekką obawą w oczach. Była to kobieta.
Wszystko w porządku?" Zapytała po chwili.
Niall znów się rozpłakał, tym razem bardziej. Mimo, że nie znał brunetki, poczuł potrzebę wyrzucenia z siebie wszystkiego. Sekretu, którzy przez ostatnie kilkanaście tygodni ciążył w jego sercu, teraz złamanym sercu, bo dziewczyna, którą pokochał, którą chciał chronić, odeszła z tego świata i to była jego wina, bo zawiódł ją, ponieważ nie było go przy niej, kiedy ona najbardziej go potrzebowała.
Ona.. ona.."
Jednak chłopak nie był wstanie nic więcej powiedzieć. Rzucił się w ramiona nieznanej kobiety a ona go przytuliła mocno. Była zaskoczona i to bardzo. Czyżby Niall otrzymał listy? Nigdy ich nie czytała, nie mogłaby tego zrobić i Charlie i sobie, ale widocznie dziewczyna musiała napisać coś co wstrząsnęło chłopakiem i to porządnie.
Choć do środka. Jesteś kompletnie przemoczony, Niall."
Chwyciła go za rękę i pomogła mu wstać a on dał się jej prowadzić nie będąc w stanie funkcjonować. Co chwila powtarzał tylko krótkie Przepraszam.
Kiedy już znaleźli się w jej biurze, kobieta okryła go ciepłym kocem. Jednemu ze swoich podopiecznych kazała przynieść suche ubrania a sama zaczęła robić herbatę, by chłopak mógł się rozgrzać, co chwila pytając go jak się tu znalazł i co się stało?
Czekaj, skąd wiesz kim jestem?" Odezwał się nagle Niall, jakby wybudził się z jakiegoś transu.
Ohh, Niall, jesteś jednym z najbardziej rozpoznawalnych ludzi na świecie." Uśmiechnęła się ciepło. „No i nie łatwo jest zapomnieć twarz kogoś, kto jest na każdym plakacie w doszczętnie obklejonym nimi pokoju. Charlie o to zadbała."
Na jej imię wyraźnie się ożywił.
Jestem Jade, tak przy okazji. I widzę, że otrzymałeś listy." Powiedziała spoglądając na wystające koperty z kieszeni mokrej kurtki, która już suszyła się na ciepłym grzejniku.


>>>><<<<||>>>><<<<


Nie wiem jak wy, ale ja rozpłakałam się już na samym początku. Ohhh.. ;(;( Biedna Charlie, biedny Niall.. naprawdę było mi ciężko pisać o załamanym Niallu.. :(
Jak wam się podoba cytat na początku? Napisałam to, kiedy zmarła mi bliska osoba.. I stwierdziłam, że jak najbardziej pasuje do tego rozdziału.
PS. Mogłabym was prosić o coś. Jeden tweet z #toltnpl albo polecenie komuś tego ff naprawdę wiele by dla mnie znaczyło, ale nie tylko dla mnie. Bo to przepiękna historia, jedyna w swoim rodzaju i myślę, że należy się z nią podzielić z jeszcze więcej ludźmi. :) ily ♥




wtorek, 12 stycznia 2016

Twenty Letters To Niall

Drogi Niallu,


Przepraszam za to, że nie pisałam przez jakiś czas, ale byłam w szpitalu.


Nie...! Uniósł się Niall, zamykając usta dłonią. Jego serce chciało wyskoczyć mu z piersi. Jego umysł atakowały te same myśli, że Charlie targnęła się na swoje życie. Pokręcił głową jakby chciał to z niej wyrzucić. "Nie mogła tego zrobić." Powiedział szeptem, jakby te słowa wypowiedziane na głos przebierały dodatkowego znaczenia.


Nie, nie zrobiłam tego, jeśli o tym myślisz, Niall.


Niall widocznie odetchnął.


Cóż, trafiłam do szpitala następnego dnia po moim małym załamaniu. Była sobota, od rana naprawdę źle się czułam, ale miałam na wszystko wyjebane i to nie powstrzymało mnie przed pójściem na pocztę, by wysłać Ci list. Wiem, że wracałam i potem opamiętałam się w szpitalu. Ostre zapalenie opon mózgowych. Kiedy pogotowie przyjechało, po tym jak zemdlałam na ulicy, miałam ponad 40°C. Spędziłam tam prawie 2,5 tygodnia.
I naprawdę chciałam wtedy umrzeć, dalej chciałam po wyjściu, nawet ukradłam tabletki nasenne pielęgniarce, ale Niall. Nie mogę tego zrobić. Boże, jaka ja znów byłam samolubna, egoistyczna, jestem głupia. Nie mogę tego zrobić ze względu na Ciebie.


Niall nie rozumiał do czego bije Charlie, ale poczuł jak po jego spiętych mięśniach rozchodzi się dziwne ciepło i nadzieja, że dziewczyna żyje i za niedługo ją spotka.


Zapewne wiele razy słyszycie z chłopakami, że uratowaliście komuś życie, że jesteście lifesavers dla swoich fanów. I tak było w moim przypadku. Wasza muzyka, Twój uśmiech, zaraźliwy śmiech, to jak podchodzisz do życia, Twoja rozpierająca Cię energia, Twoje zamiłowanie do sportu, dziwna obsesja na punkcie Baracka Obamy, Twoja miłość do jedzenia, Twój irlandzki akcenty, po prostu Twoje bycie. To wszystko sprawiało, że mój dzień stawał się lepszy. Czasami wystarczyło spojrzeć na Twoje zdjęcie, Twój szczery uśmiech, którym skradłeś moje serce, posłuchać jakąś piosenkę, by choć na chwilę zapomnieć o tym całym piekle w którym żyłam. Byliście jak kojący lek moje rany.


Niall poczuł jak coś spływa mu po policzku. Łza. Nie otarł jej, pozwolił jej spłynąć, pozostawiając mokry ślad na jego skórze. Czuł jakby jego serce ściskała jakaś niewidzialna ręka, sprawiając, że zaczął myśleć o ostatnich czasach, a łzy same zaczęły cisnąć się mu do oczu. To co napisała tu Charlie było najpiękniejszą rzeczą jaką przeczytał w ostatnim czasie, było to czymś czego potrzebował. Pokręcić głową chcąc odgonić tamte myśli. Może był ulubieńcem nastolatków, ale nie wszystkich i zawsze znajdowali się tacy dla których był nikim.


Wiesz, chciałam to ostatnio zakończyć, ale stwierdziłam, że muszę jeszcze raz zobaczyć po raz ostatni Twój anielski uśmiech, Twoje oczy o nieziemskim odcieniu głębi oceanu odbijającej niebo w piękny, bezchmurny dzień, po prostu zasnąć raz na zawsze przy Twoim głosie. I wtedy natrafiłam się na to, że ktoś Cię wyśmiał, powiedział, że nie zasługujesz być w 1D. Miałam ochotę wsiąść na gapę do pociągu i pojechać tam i im dać popalić, powiedzieć co o nich myślę. Jak one mogły! Niall, kochanie, to nie prawda. Nie słuchaj tego co oni gadają. Oni są po prostu zazdrośni. Bo ty spełniasz swoje marzenia, kiedy oni ciągle siedzą na dupie, że tak powiem, w domu, przed komputerem i nic z tym nie robią, by spełnić swoje marzenia, dlatego hejtują tych, którym się udało, którzy znaleźli w sobie siłę, by walczyć, którzy wzięli sprawy w swoje ręce. Bo trzeba zawalczyć o spełnienie swoich marzeń, trzeba na nie zasłużyć, prawda? Ciężka praca popłaca i Tobie, chłopakom się to udało. Bosh, nienawidzę takich ludzi. Przecież oni Cię nie znają, nie wiedzą jaki jesteś naprawdę, więc jakim, do cholery, prawem mogą Cię osądzać! Może nie znam Cię osobiście, ale wiem, Niall, że jesteś najwspanialszą, najzabawniejszą i naprawdę dobrą osobą. To się liczy. Nie zapominaj o tym. My, wasi fani, wiemy jaki jesteś i to jest ważne, a nie jakieś zdanie kogoś, kto kipi tylko nienawiścią i użala się nad swoim nędznym życiem. Więc jeśli tylko ktoś znów odważy się Ciebie zaatakować, daj znać, my się nim zajmiemy, w końcu powiedzenie "Nie zadzieraj z Directioners" skądś się wzięło, nie? Jestem tutaj, wszyscy jesteśmy, gotowi Cię bronić, bo nie zasługujesz na takie traktowanie. Więc nigdzie się nie wybieram, Niall. Nie mogę Cię zostawić, nie kiedy ktoś tam próbuje zepsuć Ci humor, chce Cię zranić. Jesteśmy tutaj wszyscy, ja i inni Directioners. Zawsze będziemy. Pamiętaj o tym.
I kocham Cię, Niall, pamiętaj też o tym. Kocham Cię nad życie.
Dużo miłości,
Charlie ♥




Niall westchnął. Poczuł ciepło w sercu. Te słowa były dla niego dobrym pokrzepieniem. Od razu posmutniał, bo to Charlie trzeba było podnieść na duchu a nie jego. Jednak miała rację. Ich fani zawsze byli, kiedy ich potrzebował, kiedy czuł się niedowartościowany a oni po prostu jakby to wyczuli i od tak zrobili akcję z #WeLoveYouNiall, nie będąc nawet świadomymi tego co właśnie się stało. Zawsze czuł z nimi jakąś niewytłumaczalną więź, jakby empatię. Kochał ich jak drugą rodzinę. Byli jego drugą rodziną, przyjaciółmi, pocieszycielami, diagnozą na gorszy dzień, byli jego lifesavers.
Jednak to o czym mówiła dziewczyna. Dalej zdarzały się takie sytuacje. Przypomniało mu się ostatnie zdarzenie, kiedy to na lotnisku ludzie podający się za ich fanów, najpierw zwyzywali go, krzycząc, że zespół poradzi sobie lepiej bez niego, że nie potrafi śpiewać a potem zaczęli rzucać w niego różnymi rzeczami. Jednak najgorsze doświadczenie uczucia odrzucenia, bycia zbędnym czy niechcianym jakie w życiu poczuł, było kilka miesięcy temu, kiedy razem z Liamem spotkali dwie fanki. Chciały zdjęcie, i kiedy oboje stanęli przy dziewczynach, jedna z nich powiedziała, że chcą zdjęcie tylko z Liamem. Chciał się wtedy rozpłakać, jednak zacisnął zęby. Charlie byłaby z niego dumna, że nie dał im wygrać, chociaż mocno oberwał w tej bitwie. Koniec końców Liam złapał go za kaptur i przytrzymał, by jednak znalazł się na tym zdjęciu. Potem przez pół dnia przepraszał go, za to, że sam mógł w takim wypadku odmówić. Chłopak uśmiechnął się smutno. Ciekawe ile jeszcze razy będzie musiał doświadczać czegoś takiego? Ile jeszcze razy będzie musiał uśmiechać się, kiedy jego serce krwawi? Ile jeszcze razy będzie musiał zapewniać chłopaków, że wszystko w porządku, kiedy tak nie jest? Ciekawe ile jeszcze razy się wydarzą podobne rzeczy, zanim pęknie? Ciekawe czy kiedyś się to skończy?
Dasz radę, pomyślał, nie tylko o sobie, ale i dziewczynie. Jednak świadomość, że on zawsze miał chłopaków i fanów przy sobie a ona nie miała już nikogo, uderzyła go w sam środek serca tak nagle i mocno jak pierwszy piorun zwiastujący nadejście okropnej burzy w słoneczny dzień.
Charlie, wytrzymaj jeszcze chwilę, już jestem.
Powiedział cicho, kiedy pociąg zatrąbił dając znak, że już jest na miejscu.
Chłopak otarł zły, próbując nie zwracać uwagi na dziwne spojrzenia kobiety, która była z nim w przedziale. I gdy tylko drzwi się otworzyły, Niall wybiegł jak strzała, kierując się w stronę swojego celu podróży.




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Przy okazji zapraszam was do mnie na wattpada.. TUTAJ 

sobota, 2 stycznia 2016

Nineteen Letters To Niall

Napięcie w Niallu rosło z każdą sekundą. Był coraz bliżej celu, coraz bliżej Charlie, coraz bliżej końca listów.
Zostały jeszcze, a może raczej tylko trzy. Czuł w sercu dziwny ucisk, pulsujący na całą klatkę piersiową, który sprawiał, że ciężko mu się oddychało. Zamknął oczy. Bał się, że powód przez który przestała pisać był tylko jeden, choć w głębi duszy wmawiał sobie, że po prostu ruszyła dalej, zamykając pewien rozdział w życiu.
Westchnął, uporczywie chcąc trzymać się tej myśli. Wyciągnął dziewiętnasty list z koperty i zaczął go czytać.


Drogi Niallu,

Chciałam dziś umrzeć. Naprawdę, Niall, chciałam tego. Mam już dość. Wszystko o czym marzę to, to by wreszcie przestało boleć. Bym nic nie czuła. Nie chcę już żyć. Nie mogę tak dłużej, Niall. To mnie przerasta. Zawsze jakoś się trzymałam, walczyłam za każdym razem, gdy moje serce ponownie rozbijało się w drobny mak, ale teraz jest inaczej. Po prostu, nie mam już siły walczyć.


Nie, nie, nie. Kochanie, nie możesz się poddać. Nie teraz, kiedy jestem tak blisko.


Przez ostatni czas Fran stała się jeszcze gorsza. Ona i jej koleżanki nie dają mi żyć. Nie mówię już o wyśmiewaniu, hejtowaniu czy tych wszystkich innych słownych terminach. One mnie prześladują. Nie, one mnie dosłownie dręczą, jak mściwe duchy w tych wszystkich paranormalnych serialach. I będą to robić aż do twojej śmierci.


Serca chłopaka stanęło na moment. To było straszne. Nigdy nie był prześladowany w szkole. Owszem zdarzały się momenty, kiedy ktoś go wyśmiał czy ośmieszył przed całą klasą, i mimo że zawsze reagował śmiechem to i tak czuł się kiepsko, ale to jest nic w porównaniu z tym co spotkało Charlie. Na samą myśl, że na świecie jest tysiące takich osób, przeszły go dreszcze. Nie rozumiał tych ludzi. Czym oni im zawinili?


Gdy ich psychiczne nękanie nie dawało im takiej satysfakcji na jaką liczyły poszły o krok dalej. Zaczęło się od przypadkowego oblania mnie piciem czy zalania mojej torby wodą. W zeszłym tygodnia nasza nauczycielka z historii zachorowała i mieliśmy zastępstwo z inną klasą, oglądaliśmy jakiś idiotyczny film o jakieś wojnie i powstaniu we Francji. Nienawidzę historii, Niall. Naprawdę. Nie rozumiem po co mam się uczyć na pamięć tych wszystkich dat i szczegółów jak tam ktoś 1000 lat temu pokonał sprytem swego wroga. Dobra, historia jest ważna, bo to nas teraz kształtuje, ale po co wybiegać aż tyle setek lat do tyłu?


Niall nadal czuł smutek ogarniający każdy cal jego ciała oraz tą dezorientującą obawę, którą starał się zepchnąć jak najgłębiej, to jednak uśmiechnął się, bo doskonale ją rozumiał. Nie cierpiał historii. Ledwo zdawał ten przedmiot w szkole, mimo że zawsze ściągał na sprawdzianach.


Ale wracając do zastępstwa. Na moje ogromne szczęście to była klasa Fran. I jakimś cudem usiadły za mną i Niall, odcięły mi włosy.


Co?!!! Wymsknęło się blondynowi. Kobieta siedząca obok spojrzała się na niego badawczym wzrokiem. Jednak ten tylko przeprosił i wrócił do listu.


Po prostu miałam warkocz i pod koniec lekcji usłyszałam chichot ludzi. Zorientowałam się dopiero, kiedy wkładałam książki do szafki na przerwie. Naprawdę miałam łzy w oczach, Niall. Ale nie rozpłakałam się. Fran stała za rogiem, a ja nie mogłam jej pokazać jak słaba naprawdę jestem. Bo byłam, jestem i taka zawsze pozostanę.


Nie jesteś słaba, szepnął Niall. Jesteś najsilniejszą osobą jaką kiedykolwiek znałem.


Moje włosy, które miałam już poniżej łopatek i które zapuszczałam, teraz były zaledwie do ramion. Po powrocie ze szkoły, Jade pytała się co się stało, bo wiedziała, że marzyłam o długich włosach. Powiedziałam, że gdzieś w radiu usłyszałam, że teraz modne są krótkie włosy. Zrobiła dziwną minę jakby wiedziała, że kłamię, ale szybko uciekłam do pokoju, gdzie przepłakałam całą noc. To było okropne, Niall. Co ja im takiego zrobiłam?


Niall poczuł jak łamie się mu serce. Naprawdę współczuł dziewczynie. Nie mógł sobie wyobrazić jak musiała się czuć, a to sprawiało, że sam czuł się jeszcze gorzej.


Ale jakoś dawałam sobie radę, aż do dziś. Ja już dłużej nie mogę, Niall.. Ze wszystkich rzeczy na świecie panicznie boję się wody. Nie są to pająki, jak w przypadku prawie każdej dziewczyny, ale zwykła woda. Jest to uraz z dzieciństwa. Miałam zaledwie 3 lata, kiedy wpadłam do jeziora, które znajdowało się z tyłu domu mojej babci. Prawie się utopiłam, ale uratował mnie tata. A fakt, że jest to moje najwcześniejsze wspomnienie, które pamiętam, sprawia, że nawet w wannie nie mogę mieć pełno wody, bo gdy tylko ona dosięga mi do klatki piersiowej czuję jak ogarnia mnie panika. Czasami myślę, że mogłam wtedy utonąć. Zaoszczędziłabym sobie tyle bólu i moi rodzice ciągle by żyli.
Ale wracając do tego co dziś się stało, miało to miejsce na długiej przerwie. Skończyłam jeść drugie śniadanie w łazience, tak, teraz to tam jadłam. Kiedy Alice wyjechała nie mogłam tak po prostu dalej jeść na stołówce, chciałam wrócić do biblioteki, ale już pierwszego dnia mnie tam znalazły. Ktoś wszedł do toalety w momencie, gdy chciałam z niej wyjść. Była to Fran i jej przyjaciółki. Od razu doskoczyły do mnie sprawiając, że musiałam się wycofać do kabiny. Zaczęły jak zawsze. Naśmiewanie, wyzwiska, że jestem ofermą, sierotą, że lepiej będzie jak się zabiję; potem zaczęły mnie szturchać i popychać na ściany kabiny a ja odbijałam się niczym piłeczka pingpongowa. Dobrze to znosiłam, Niall. Przez ostatni czas, przez te wszystkie razy, kiedy ktoś mnie ranił, nauczyłam się pobierać obojętna maskę, wiesz przysłowiową dobrą minę do złej gry. Bo człowiek, który ukazuje swoją słabość wcale nie jest odważny, że się tego nie wstydzi, jest wręcz przeciwnie. A ja nie chciałam być tchórzem i wyjść na słabą, choć taka byłam.


Nigdy nie byłaś, pomyślał i przyrzekł sobie, że będzie przypominał jej o tym za każdym razem, kiedy ją zobaczy.


I kiedy jedna z nich stwierdziła, że to nic nie daje, Fran kazała mnie złapać. Nachyliły mnie nad muszlą i wtedy Fran spuściła wodę a one wepchnęły mi tam głowę. Krzyczałam Niall, dosłownie wyłam i błagam, by tego nie robiły, ale to je dodatkowo nakręcało i ich śmiechy stawały się jeszcze głośniejsze. Wszystkie wspomnienia z mojego dzieciństwa powróciły. Krzyczałam pod wodą, zachłystując się nią. Mimo że wszystko trwało tylko z kilka sekund, zdawało mi się, że trwało to całe wieki. Chciałam w tamtym momencie umrzeć, Niall. Mimo wszechogarniającej i paraliżującej mnie paniki zaczęłam jeszcze bardziej łykać wodę. Chciałam, by to wszystko się już skończyło. Bym przestała cierpieć, bym po prostu przestała cokolwiek czuć. I wtedy ktoś otworzył drzwi obok i uciekając trzasnął nimi. Fran i jej świta puściły mnie i po prostu uciekły, zostawiając mnie tam, na wpół przypomną. Po chwili jednak ktoś wszedł, a ja nie chcąc się pokazać w takim stanie po prostu wstałam. Obok mnie stanęła dziewczyna z pierwszej klasy. Kojarzyłam ją, też była obiektem ich kpin. Spojrzała na mnie z żalem. W jej oczach można było dostrzec strach, bo ją kiedyś może spotkać to samo. "Wszystko w porządku? Zapytała. A ja wtedy pękam, nie miałam siły udawać. To było ponad wszystko. Po policzkach zaczęły spływać mi łzy. Poddałam się w tamtym momencie, Niall. Otarłam łzy i uciekłam na boisko, za trybuny. W samej bluzce. Przemoczona do połowy. Na dwór, gdzie lało jak srebra i wiał silny wiatr. Siedziałam tam skulona i płakałam, nie, ja wyłam. Wkładałam sobie dłoń do buzi, by nie było słyszeć moich krzyków. Nie przeszkadzał mi nawet siarczysty wiatr, który uderzał w moje zziębnięte ciało niczym bat; ani lodowaty deszcz, ani kałuża w której siedziałam. Było mi nawet przyjemnie. W sensie, że wreszcie czułam coś innego niż rozrywający moje i tak rozmiażdżone serce ból.
I siedziałabym tam jeszcze dłużej, ale strażnik mnie zauważył i musiałam się zwijać. Wróciłam do domu dziecka, nie mając gdzie się podziać. Jade przeraził mój widok, ale Niall, miałam to gdzieś, naprawdę miałam to gdzieś. W tamtej chwili marzyłam tylko, aby móc się komuś wyżalić. Wyrzucić z siebie wszystko. Wykrzyczeć, że już mi wszystko jedno, że nie zależy mi na zupełnie niczym. Że skoro życie miało mnie głęboko w dupie, to ja teraz też. Wszystko i wszystkich. Chcę, by się to skończyło. Czy to aż tak wiele? Proszę tylko o jedną małą rzecz. Chcę po prostu umrzeć. Bo jestem sama. Nie mam nawet nikogo, kto by mnie już wysłuchał, dlatego jak ostatnia idiotka piszę do Ciebie te listy, wiedząc, że i tak nigdy ich nie przeczytasz. Boże, jaka ja jestem żałosna.

Dużo miłości,
Charlie ♥



"To nie prawda. Masz mnie. Słucham i czytam i już prawie jestem. Nie poddawaj się, słońce." Powiedział na głos ze łzami w oczach nie zważając na to, że nie był sam w przedziale. "Proszę", dodał po chwili łamiącym głosem.
Pociąg zatrzymał się na jakieś stacji. Z tego co mówił mu Liam została jeszcze jedna i będzie na miejscu.
Nie czekając na nic, włożył list do koperty, otarł łzy w duchu wmawiając sobie, że wszystko będzie dobrze. Musiało, przecież tak dużo przeszedł i kompletnie załamałby się, gdyby jego najgorsze obawy się potwierdziły. Chłopak wziął do rąk przedostatni list a jego serce waliło jak przed pierwszym koncertem z chłopakami.




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
NIESPODZIANKA!!!!!
Wielki powrót!!! Ale nie Georgi! Otóż postanowiłam sama wziąć sprawy w swoje ręce, bo jakoś nie mogłam się tak po prostu pożegnać z tą historią!! Oczywiście pisałam do Georgi o tym co planuje i nawet mi życzyła powodzenia :D Więc.. oficjalnie TWENTY ONE LETTERS TO NIALL DOCZEKA SIĘ NALEŻYTEGO ZAKOŃCZENIA :D