Strony

sobota, 2 stycznia 2016

Nineteen Letters To Niall

Napięcie w Niallu rosło z każdą sekundą. Był coraz bliżej celu, coraz bliżej Charlie, coraz bliżej końca listów.
Zostały jeszcze, a może raczej tylko trzy. Czuł w sercu dziwny ucisk, pulsujący na całą klatkę piersiową, który sprawiał, że ciężko mu się oddychało. Zamknął oczy. Bał się, że powód przez który przestała pisać był tylko jeden, choć w głębi duszy wmawiał sobie, że po prostu ruszyła dalej, zamykając pewien rozdział w życiu.
Westchnął, uporczywie chcąc trzymać się tej myśli. Wyciągnął dziewiętnasty list z koperty i zaczął go czytać.


Drogi Niallu,

Chciałam dziś umrzeć. Naprawdę, Niall, chciałam tego. Mam już dość. Wszystko o czym marzę to, to by wreszcie przestało boleć. Bym nic nie czuła. Nie chcę już żyć. Nie mogę tak dłużej, Niall. To mnie przerasta. Zawsze jakoś się trzymałam, walczyłam za każdym razem, gdy moje serce ponownie rozbijało się w drobny mak, ale teraz jest inaczej. Po prostu, nie mam już siły walczyć.


Nie, nie, nie. Kochanie, nie możesz się poddać. Nie teraz, kiedy jestem tak blisko.


Przez ostatni czas Fran stała się jeszcze gorsza. Ona i jej koleżanki nie dają mi żyć. Nie mówię już o wyśmiewaniu, hejtowaniu czy tych wszystkich innych słownych terminach. One mnie prześladują. Nie, one mnie dosłownie dręczą, jak mściwe duchy w tych wszystkich paranormalnych serialach. I będą to robić aż do twojej śmierci.


Serca chłopaka stanęło na moment. To było straszne. Nigdy nie był prześladowany w szkole. Owszem zdarzały się momenty, kiedy ktoś go wyśmiał czy ośmieszył przed całą klasą, i mimo że zawsze reagował śmiechem to i tak czuł się kiepsko, ale to jest nic w porównaniu z tym co spotkało Charlie. Na samą myśl, że na świecie jest tysiące takich osób, przeszły go dreszcze. Nie rozumiał tych ludzi. Czym oni im zawinili?


Gdy ich psychiczne nękanie nie dawało im takiej satysfakcji na jaką liczyły poszły o krok dalej. Zaczęło się od przypadkowego oblania mnie piciem czy zalania mojej torby wodą. W zeszłym tygodnia nasza nauczycielka z historii zachorowała i mieliśmy zastępstwo z inną klasą, oglądaliśmy jakiś idiotyczny film o jakieś wojnie i powstaniu we Francji. Nienawidzę historii, Niall. Naprawdę. Nie rozumiem po co mam się uczyć na pamięć tych wszystkich dat i szczegółów jak tam ktoś 1000 lat temu pokonał sprytem swego wroga. Dobra, historia jest ważna, bo to nas teraz kształtuje, ale po co wybiegać aż tyle setek lat do tyłu?


Niall nadal czuł smutek ogarniający każdy cal jego ciała oraz tą dezorientującą obawę, którą starał się zepchnąć jak najgłębiej, to jednak uśmiechnął się, bo doskonale ją rozumiał. Nie cierpiał historii. Ledwo zdawał ten przedmiot w szkole, mimo że zawsze ściągał na sprawdzianach.


Ale wracając do zastępstwa. Na moje ogromne szczęście to była klasa Fran. I jakimś cudem usiadły za mną i Niall, odcięły mi włosy.


Co?!!! Wymsknęło się blondynowi. Kobieta siedząca obok spojrzała się na niego badawczym wzrokiem. Jednak ten tylko przeprosił i wrócił do listu.


Po prostu miałam warkocz i pod koniec lekcji usłyszałam chichot ludzi. Zorientowałam się dopiero, kiedy wkładałam książki do szafki na przerwie. Naprawdę miałam łzy w oczach, Niall. Ale nie rozpłakałam się. Fran stała za rogiem, a ja nie mogłam jej pokazać jak słaba naprawdę jestem. Bo byłam, jestem i taka zawsze pozostanę.


Nie jesteś słaba, szepnął Niall. Jesteś najsilniejszą osobą jaką kiedykolwiek znałem.


Moje włosy, które miałam już poniżej łopatek i które zapuszczałam, teraz były zaledwie do ramion. Po powrocie ze szkoły, Jade pytała się co się stało, bo wiedziała, że marzyłam o długich włosach. Powiedziałam, że gdzieś w radiu usłyszałam, że teraz modne są krótkie włosy. Zrobiła dziwną minę jakby wiedziała, że kłamię, ale szybko uciekłam do pokoju, gdzie przepłakałam całą noc. To było okropne, Niall. Co ja im takiego zrobiłam?


Niall poczuł jak łamie się mu serce. Naprawdę współczuł dziewczynie. Nie mógł sobie wyobrazić jak musiała się czuć, a to sprawiało, że sam czuł się jeszcze gorzej.


Ale jakoś dawałam sobie radę, aż do dziś. Ja już dłużej nie mogę, Niall.. Ze wszystkich rzeczy na świecie panicznie boję się wody. Nie są to pająki, jak w przypadku prawie każdej dziewczyny, ale zwykła woda. Jest to uraz z dzieciństwa. Miałam zaledwie 3 lata, kiedy wpadłam do jeziora, które znajdowało się z tyłu domu mojej babci. Prawie się utopiłam, ale uratował mnie tata. A fakt, że jest to moje najwcześniejsze wspomnienie, które pamiętam, sprawia, że nawet w wannie nie mogę mieć pełno wody, bo gdy tylko ona dosięga mi do klatki piersiowej czuję jak ogarnia mnie panika. Czasami myślę, że mogłam wtedy utonąć. Zaoszczędziłabym sobie tyle bólu i moi rodzice ciągle by żyli.
Ale wracając do tego co dziś się stało, miało to miejsce na długiej przerwie. Skończyłam jeść drugie śniadanie w łazience, tak, teraz to tam jadłam. Kiedy Alice wyjechała nie mogłam tak po prostu dalej jeść na stołówce, chciałam wrócić do biblioteki, ale już pierwszego dnia mnie tam znalazły. Ktoś wszedł do toalety w momencie, gdy chciałam z niej wyjść. Była to Fran i jej przyjaciółki. Od razu doskoczyły do mnie sprawiając, że musiałam się wycofać do kabiny. Zaczęły jak zawsze. Naśmiewanie, wyzwiska, że jestem ofermą, sierotą, że lepiej będzie jak się zabiję; potem zaczęły mnie szturchać i popychać na ściany kabiny a ja odbijałam się niczym piłeczka pingpongowa. Dobrze to znosiłam, Niall. Przez ostatni czas, przez te wszystkie razy, kiedy ktoś mnie ranił, nauczyłam się pobierać obojętna maskę, wiesz przysłowiową dobrą minę do złej gry. Bo człowiek, który ukazuje swoją słabość wcale nie jest odważny, że się tego nie wstydzi, jest wręcz przeciwnie. A ja nie chciałam być tchórzem i wyjść na słabą, choć taka byłam.


Nigdy nie byłaś, pomyślał i przyrzekł sobie, że będzie przypominał jej o tym za każdym razem, kiedy ją zobaczy.


I kiedy jedna z nich stwierdziła, że to nic nie daje, Fran kazała mnie złapać. Nachyliły mnie nad muszlą i wtedy Fran spuściła wodę a one wepchnęły mi tam głowę. Krzyczałam Niall, dosłownie wyłam i błagam, by tego nie robiły, ale to je dodatkowo nakręcało i ich śmiechy stawały się jeszcze głośniejsze. Wszystkie wspomnienia z mojego dzieciństwa powróciły. Krzyczałam pod wodą, zachłystując się nią. Mimo że wszystko trwało tylko z kilka sekund, zdawało mi się, że trwało to całe wieki. Chciałam w tamtym momencie umrzeć, Niall. Mimo wszechogarniającej i paraliżującej mnie paniki zaczęłam jeszcze bardziej łykać wodę. Chciałam, by to wszystko się już skończyło. Bym przestała cierpieć, bym po prostu przestała cokolwiek czuć. I wtedy ktoś otworzył drzwi obok i uciekając trzasnął nimi. Fran i jej świta puściły mnie i po prostu uciekły, zostawiając mnie tam, na wpół przypomną. Po chwili jednak ktoś wszedł, a ja nie chcąc się pokazać w takim stanie po prostu wstałam. Obok mnie stanęła dziewczyna z pierwszej klasy. Kojarzyłam ją, też była obiektem ich kpin. Spojrzała na mnie z żalem. W jej oczach można było dostrzec strach, bo ją kiedyś może spotkać to samo. "Wszystko w porządku? Zapytała. A ja wtedy pękam, nie miałam siły udawać. To było ponad wszystko. Po policzkach zaczęły spływać mi łzy. Poddałam się w tamtym momencie, Niall. Otarłam łzy i uciekłam na boisko, za trybuny. W samej bluzce. Przemoczona do połowy. Na dwór, gdzie lało jak srebra i wiał silny wiatr. Siedziałam tam skulona i płakałam, nie, ja wyłam. Wkładałam sobie dłoń do buzi, by nie było słyszeć moich krzyków. Nie przeszkadzał mi nawet siarczysty wiatr, który uderzał w moje zziębnięte ciało niczym bat; ani lodowaty deszcz, ani kałuża w której siedziałam. Było mi nawet przyjemnie. W sensie, że wreszcie czułam coś innego niż rozrywający moje i tak rozmiażdżone serce ból.
I siedziałabym tam jeszcze dłużej, ale strażnik mnie zauważył i musiałam się zwijać. Wróciłam do domu dziecka, nie mając gdzie się podziać. Jade przeraził mój widok, ale Niall, miałam to gdzieś, naprawdę miałam to gdzieś. W tamtej chwili marzyłam tylko, aby móc się komuś wyżalić. Wyrzucić z siebie wszystko. Wykrzyczeć, że już mi wszystko jedno, że nie zależy mi na zupełnie niczym. Że skoro życie miało mnie głęboko w dupie, to ja teraz też. Wszystko i wszystkich. Chcę, by się to skończyło. Czy to aż tak wiele? Proszę tylko o jedną małą rzecz. Chcę po prostu umrzeć. Bo jestem sama. Nie mam nawet nikogo, kto by mnie już wysłuchał, dlatego jak ostatnia idiotka piszę do Ciebie te listy, wiedząc, że i tak nigdy ich nie przeczytasz. Boże, jaka ja jestem żałosna.

Dużo miłości,
Charlie ♥



"To nie prawda. Masz mnie. Słucham i czytam i już prawie jestem. Nie poddawaj się, słońce." Powiedział na głos ze łzami w oczach nie zważając na to, że nie był sam w przedziale. "Proszę", dodał po chwili łamiącym głosem.
Pociąg zatrzymał się na jakieś stacji. Z tego co mówił mu Liam została jeszcze jedna i będzie na miejscu.
Nie czekając na nic, włożył list do koperty, otarł łzy w duchu wmawiając sobie, że wszystko będzie dobrze. Musiało, przecież tak dużo przeszedł i kompletnie załamałby się, gdyby jego najgorsze obawy się potwierdziły. Chłopak wziął do rąk przedostatni list a jego serce waliło jak przed pierwszym koncertem z chłopakami.




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
NIESPODZIANKA!!!!!
Wielki powrót!!! Ale nie Georgi! Otóż postanowiłam sama wziąć sprawy w swoje ręce, bo jakoś nie mogłam się tak po prostu pożegnać z tą historią!! Oczywiście pisałam do Georgi o tym co planuje i nawet mi życzyła powodzenia :D Więc.. oficjalnie TWENTY ONE LETTERS TO NIALL DOCZEKA SIĘ NALEŻYTEGO ZAKOŃCZENIA :D



2 komentarze:

  1. Łoł... na prawde nie wiesz jak bardzo się cieszę!!!! Dzięki wielkie za to, że to sama piszesz...

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi się spodobał ten rozdział. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że kończysz tą historie :D

    OdpowiedzUsuń